Profesor Jacek Ryszard Przygodzki Całun Turyński jako świadectwo Zmartwychwstania 17 V 2009

Profesor Jacek Ryszard Przygodzki

Całun Turyński jako świadectwo Zmartwychwstania

Pierwsze próby udowodnienia, że Zmartwychwstania nie było, jako pierwsi podjęli faryzeusze żyjący jeszcze przed Zmartwychwstaniem. Oni właśnie poprosili . Gdy się jednak okazało, że Zmartwychwstanie nastąpiło, przepłacili strażników, ażeby ci kłamali, że ciało zostało wykradzione. Oni tak działają po dwóch tysiącach lat, mimo upływu czasu.

Chciałbym przypomnieć w skrócie drogę całunu. Nie mamy zbyt wielu wzmianek w Piśmie Świętym odnośnie interesującego nas tematu. Poza jedną, że Chrystusa widzieli apostołowie. Oni musieli to ukrywać przed resztą Izraelitów, dlatego że dla nich według ich wiary każda rzecz była nieczysta i to najbardziej nieczysta, jaka może być. Czyli oni nie mogli pokazywać tej relikwii Męki Pańskiej swoim współplemieńcom, bo to by ich odrzucało. To było coś z grobu; nieczyste. Wobec tego ukrywali relikwię w obawie, żeby nie dostało się w ręce niewierzących, którzy by natychmiast ją zniszczyli. Było to w północnej części Palestyny. A później całun został przewieziony do Edessy. Było powszechnie wiadomo, że tam nie zniszczą całunu.

Pamiętajmy, że poza ewangeliami mamy jeszcze pewną tradycję. Są też rzeczy nie włączone do kanonu. Z przekazu wynika, że Juda Tadeusz przekazał całun królowi Edessy. Inne wersje głoszą, że zrobił to jeden z uczniów. 

Wobec niebezpieczeństwa muzułmanów całun został zamurowany w bramie miejskiej i przez mniej więcej 400 lat nikt go nie widział. O tym wiedział tylko lud Edessy. Stąd też słynne powiedzenie, zachowane w przekazie ustnym że Chrystus broni bramy. 

Dopiero ok. 400 r. przy jakimś remoncie bramy Edessy całun został odnaleziony. Już wówczas był czczony, bo chrześcijanie tam dominowali. Następnie całun znalazł się w Konstantynopolu. Tam był w pełni czczony i pokazywany. Te dzieje są udokumentowane. Kiedy odbywała się nieszczęsna krucjata, która zniszczyła Konstantynopol, całun przejęli templariusze. Dzięki nim relikwia przybyła do Europy i była przechowywana w tajemnicy. Przez kolejne 200 lat mamy lukę w historii całunu, choć niezupełnie. Bo wiedziano o tym, że był w posiadaniu templariuszy, choć było mało na to dowodów.

Ostatnio ukazała się informacja, że rzekomo ujawniono tajemnicę całunu. Otóż pewna archiwistka znalazła w archiwach Watykanu dokument sporządzony przez młodego templariusza, który przyjmowany do zakonu widział relikwię. Trzeba pamiętać, że u templariuszy był zwyczaj pokazywania relikwii w momencie przyjmowania do zakonu. Opis jest jednoznaczny. Takiej relikwii nie było. Tak więc jest nowy dokument, który uzupełnia lukę w historii całunu. To nie jest nic nowego, tyle, że jest kolejny dowód.

Wiadomo, jak skończyli templariusze. Na pewno ktoś z rodu de Charni postanowił pokazać całun, kiedy uznał, że już nie było niebezpieczeństwa. Zbudował w swoich włościach kościół, do którego sprowadził kanoników, by ci opiekowali się całunem i go pokazywali. Tak więc od tego czasu jest pokazywany. Tam zdarzył się pewien konflikt. Otóż wnuczka tego, który ufundował kościół przekazała relikwię dynastii sabaudzkiej. Dynastia przechowywała go w różnych miejscach, aż do wieku XX, kiedy ostatni z tego rodu przekazał całun papieżowi. Jako miejsce został zachowany Turyn i tam przetrwał po nasze czasy. Tak przedstawia się w skrócie historia całunu. 

Chciałbym przedstawić pokrótce argumenty przemawiające przeciw prawdziwości całunu? Pierwsze dwa pochodzą od duchownych. Otóż byli dwaj biskupi: Henri de Poitiers, który początkowo kwestionował jego prawdziwość, ale gdy okazało się, że jest w jego kompetencji uznał prawdziwość. Całun przyciągał tłumy pielgrzymów, którzy wielokrotnie składali sowite ofiary, pobierane przez zakonników. Z tego był olbrzymi dochód. Biskup z kolei nie miał funduszy na restaurację katedry, stąd też biskup de Poitiers chciał go po prostu przejąć. Po to był jego protest. I rzeczywiście przygotował dokument, w którym ujawniał że autorem całunu jest jakiś malarz i powołał komisję, stwierdzającą, że całun jest falsyfikatem. To zachowało się w odpisach. Nota bene historycy stwierdzili, że jest to niegodna postać. Później sam biskup przyznał, że chciał odzyskać oryginał, nie falsyfikat.

Jego następca Pierre d’Arcis napisał stosunkowo dużo. Co ciekawe, powoływał się na ustalenia komisji powołanej przez Henri de Poitiersa. D’Arcis nie dał wiary temu i zwrócił się do papieża, który nakazał mu milczenie. Tak się skończyła ta interwencja, ale zostały pisma.

Jak z kolei traktować wiarygodność, kto wierzył a kto nie? Papież nie uwierzył. Matilde de Charny, która narażała się na ekskomunikę zakonników, musiała być przekonana o prawdziwości całunu. Ona też przekazała go mocniejszym od siebie – dynastii sabaudzkiej. Tamci ufundowali niesłychanie kosztowny relikwiarz. Mało tego. Ufundowali też ogromne odszkodowanie dla tych kanoników, by ci nie narzekali, że całun im zabrano. Zdjęli też ekskomunikę. Pytanie proste: kto zainwestowałby tak wielkie sumy w falsyfikat? Innymi słowy, współcześni, którzy mieli cokolwiek do powiedzenia, byli przekonani, że jest to oryginał. Ale z kolei na to powołują się po kilkuset latach. Jest to pierwszy dowód, że duchowni krytykowali. Drugi argument był inny i może ciekawszy. Mianowicie po pierwszej fotografii Secondo Pia (1855-1941) – włoski prawnik. Fotograf amator, który jako pierwszy, dnia 28 maja 1898 roku, wykonał fotografię całunu turyńskiego. Były wówczas pierwsze badania, pierwsze oględziny i wnioski. Wtedy też uczony i duchowny Chevalier w 1900 roku, a więc kilka lat później opublikował analizę na podstawie 50 dokumentów i na tej podstawie twierdzi, że jest to malowidło. Było to przekonywujące i można w to uwierzyć. Ale znalazł się pobożny salezjanin, który zbadał owe dokumenty. I stwierdził, że aż 10 nie wiadomo skąd się wzięło, a 40 to albo kopie, albo przetwarzane informacje, pochodzące od tych biskupów. Chodzi głównie o tego drugiego, Pierr’a d’Arcis’a. Dlaczego zatem uczony na podstawie takich przesłanek wydał taki werdykt? W zasadzie metoda była poprawna. Przeanalizował 50 dokumentów. I już wtedy powinien się zainteresować tym, co mówią inni. Powinien mieć jakieś informacje i powinien się zainteresować, co mówią inni. On to zaniedbał i tyle warta jest jego wypowiedź. Właściwie ten salezjanin przedstawił dowody, które są nic nie warte.

Dalej. Był …………………………. Specjalista od analizy obrazów. On został odsunięty, jak podaje książka z powodu złamania reguł postępowania. Nie wiem, co zrobił. Niemniej odsunięto go od tych badań. Ale między innymi chyba dlatego, że on już wsławił się czymś negatywnym. W Instytucie Yale mają mapy Irlandii, która jest sprzed Kolumba. To fragment Ameryki. On to zakwestionował. Analizując jakieś mikrocząstki, zidentyfikował je jako cząstki farby, których nie znano tego związku chemicznego wówczas. I stwierdził wobec tego, że jest to późniejsze dzieło. On się poczuł i dotknięty i zmartwiony. Powołali osobę bardziej kompetentną, która stwierdziła, że on to zrobił źle, bo badał tylko fragment . Jak występuje ten związek chemiczny na całym obszarze i udowodnili, że jego ekspertyza jest nic nie warta, że to nie jest falsyfikat, a oryginał. On po tej wpadce powinien być skończony. Ale głosił prawdę przeciw całunowi, ze jest to malowidło i wobec tego jest popierany. Nie można tego inaczej wyjaśnić. Popieranie i finansowanie różnych takich rzeczy przez dziwnych ludzi, którzy się ukrywają, dziennikarzy, którzy potrafią różne rzeczy wyszperać, nie znaleźli sponsorów, ale się ukrywali. Tak więc ktoś go pewnie finansuje dalej.

Następne w kolejności było datowanie …………….węglowe, dziesięć lat po tej analizie pozytywnej. Była to wielka próba. Na pewno sponsorowane, przygotowane. Pisze się o tym łagodnie, ale wreszcie ktoś się zdenerwował i jawnie stwierdził, że całun jest prawdziwy. W innych książkach jest inaczej. Na przykład jedna z książek w sposób bardzo pozytywny ma tytuł Prawda czy mistyfikacja. Uważam, że nie autor wymyślił tytuł, tylko wydawca ażeby lepiej się sprzedawało. Dlatego też niektóre tytuły są mylące. A ten powiedział: nadszedł czas, by głosić prawdę mocno. On sam był agnostykiem. Całunem zaczął się zajmować ponad dwadzieścia lat temu, żeby upewnić się, że jest to falsyfikat. Ale wyszło zupełnie odwrotnie i się nawrócił. Tamci wręcz publicznie głupcami nazywają tych, którzy uznaj prawdziwość tej relikwii. On też mówił o datowaniu. Powołując się na jego autorytet mogę powiedzieć jasno: to była zmowa. Były przedziwne działania. Mianowicie pewien instytut w Rzymie wskazał na siedem wskazówek, jak to ma być robione. Żaden z tych punktów nie został spełniony. Dlatego, że popełniono szereg błędów w Turynie przez arcybiskupa, bo on mógł dać zgodę bądź nie. Jakoś widocznie został przekonany i te trzy przejęły. Pozostałe poczuły się urażone, że ich odsunięto. Była tylko jedna rzecz nie w porządku. Pobieranie próbki nie odbyło się według wskazówek, przez specjalistów, ale przez kogoś innego. Tak więc jest szereg takich rzeczy nieprzypadkowych, zaś dalszy ciąg jest to po prostu działanie nie zgodne z zasadami. Jeżeli są trzy laboratoria niezależne, oni mieli wszyscy tę samą metodę, zawsze się połowę próbki zostawia do powtórzenia, a ta połowa zginęła w tajemniczy sposób. Mało tego. Są to pierwotne wyniki obliczeń, zaś oni zweryfikowali te obliczenia. Ale nie udostępniono danych wyjściowych. Warto dodać, że prasa od samego początku wiedziała o wszystkim. Tak więc świadome działanie bardzo nie w porządku. Sposób podania informacji też nie był w porządku, tak że się zrazili. Coś udowadniają, ale nie obiektywnie, nie wyszło to z ich badań, tylko coś udało się udowodnić. Z tego wyszła skandaliczna sprawa z punktu widzenia nauki. 

Następne oskarżenie ogólne. Całun nie był znany przed powstaniem owego falsyfikatu. Mianowicie znaleziono zapis kustosza z Konstantynopola sprzed wyprawy krzyżowej, dokładnie w 1201 r. przy okazji sporządzania inwentarza relikwii, kustosz jednoznacznie zapisał, że był tam całun. Jest to wynik tego, że się tak opinia publiczna wzburzyła, że się poszukuje całunu. Tego wcześniej nie znano. Trzeba szukać we wszystkich archiwach i znajduje się coraz to nowe dokumenty. Wniosek tego taki, że całun wcześniej był znany i do tego czczony.

Jak się już nie da podważyć, to zasiewa się wątpliwości. Niechlubną w propagowaniu takiego poglądu odegrało Wydawnictwo Więź. W książce pt. Nowe odkrycia nauki użyto dość niefortunnego sformułowania na temat wątpliwości na temat powstania obrazu. Jak zatem obraz sprawdzić, skoro żadną metod nie jest stworzony. Tu się pojawia potwierdzenie od starożytności znanego tytułu: Nie uczyniony ręką ludzką. To jest najciekawsze, że wiedzieli o tym jeszcze starożytni, później w średniowieczu. Ta nazwa funkcjonowała w Kościele od bardzo dawna. Zresztą nie tylko dla całunu. Jeszcze dla drugiego obrazu.

Jak to skutkowało? Tworzono kopię obrazu - ikonę, ale nie wiadomo, skąd pochodził oryginał; on odtwarzał obraz nie czyniony ręką ludzką. A tutaj, oni powiedzieli, że są wątpliwości, bo nie znaleziono metody. Jakie są to wątpliwości. Otóż oni mieli zlecenie od sindologów zbadania śladów liter. Okazuje się, że pierwsi badacze badali głównie…… Natomiast pozostałe obszary nie były za bardzo badane. Jak zaczęli badać, to odkryli litery, które nie wiadomo skąd się wzięły, nie mające związku ze zmartwychwstaniem. Oni to badają. Ślady są żadne. Pytanie, czy można zatarty obraz odtworzyć? Wiadomo, że stare pergaminy na cennym materiale były niekiedy wyskrobywane, bo materiał był cenny a chcieli coś nowego pisać na nim. I to nawet dwukrotnie. Okazuje się, że są metody, ażeby odtworzyć ten pierwotny, grecki tekst na którym średniowieczne teksty namalowano dla oszczędności materiału wobec uzyskania pergaminu.

Wątpliwości stwierdzane przez naukowców są jednoznaczne. Dotyczą one nie samego obrazu. Podsumowując wyniki większości ostatnio przeprowadzonych prac przyczyniają się do zwiększenia prawdopodobieństwa tezy o autentyczności całunu. Niemniej liczne pytania dotyczące mechanizmu tworzenia się obrazu ciągle pozostają bez odpowiedzi.

Ostatni, najnowszy pomysł jest taki, że nie da się podważyć prawdziwości relikwii jeśli podważa się prawdziwość Chrystusa. Zwolennicy tego pomysłu twierdzą, że Chrystus był po prostu żywy i wstał. Oni usiłują znaleźć dowody w samym całunie. Powołują się na Pismo Święte, gdzie jest mowa o przebiciu boku Chrystusa na sprawdzenie śmierci przez oprawców rzymskich. Oni z tego wyciągają wniosek, że nie był w ogóle pochowany. Można, ale po co?

Książa, którą wydano z wersją, że Chrystus został pochowany jako człowiek żywy, już w pierwszym rozdziale zawiera pozytywne wyniki badań. Mało tego, oni bardzo ostro krytykują metodę C-14.

Ostatnio znalazłem w Internecie wypowiedź Zbigniewa Blania-Bolnara, socjologa kultury, pisarza i poszukiwacza cywilizacji pozaziemskich, autora książki pt. Obecność UFO. Z kolei specjalista od malowania twierdzi, że na całunie nie znaleziono krwi. Z kolei specjaliści od chirurgii określają grupę krwi. Konkludując chciałem zaznaczyć, że w badaniach nie ma nic rewelacyjnego w postępie badań i zapewne nic nie będzie. 

A teraz zachód. Najciekawsza jest jedna sprawa. Ive de Lage już w 902 r. a więc już 5 lat po uratowani całunu i rozpoczęciu jakichkolwiek badań, podsumował, co już wówczas ustalono. Zanm in zresztą to wypowiedział na jakimś specjalnym spotkaniu, zaczęto go skłaniać, do tego, ażeby nic nie mówił. Był profesorem paryskiej Sorbony. Powiedział tak: gdyby to była postać historyczna, np. Juliusz Cezar, faraon, to wszystko co już wiemy, byłoby wystarczającym dowodem na prawdziwość. Spytał, dlaczego się miesza religijne pojęcia do badań naukowych? Stwierdził też, że dowody są wystarczające dla uznania autentyczności całunu. To był agnostyk, ale uczciwy naukowiec.

W innej książce jej autor wymienia 42 wyniki różnych badań. I rzecz najważniejsza: w roku 1978 podczas kongresu sinologów powstał międzynarodowy program dotyczący badania całunu. Tamci naukowcy nie wskazali wyraźnie, że to jest świadectwo zmartwychwstania. Metoda naukowa polega na tym, że jeśli badam jakieś zjawisko, to mogę to powtórzyć. A przecież tego nie na się powtórzyć, no bo jak? Wobec tego naukowcy mówią inaczej: jak byli razem podczas konferencji prasowej, kiedy podawali wyniki swoich badań zostali zapytani, czy znaleźli jakikolwiek dowód zaprzeczający. Odpowiedzieli wszyscy: Nie! A byli wśród nich i niewierzący, i Żydzi. Wszyscy dawali świadectwo, że nie ma żadnego naukowego zaprzeczenia. I teraz pojawia się pytanie, czy to jest zaprzeczeniem? Poważni naukowcy nie mówią o powtórzeniu doświadczenia, bo nie mogą stworzyć eksperymentu.

Co nowego? Przede wszystkim badania odwrotnej strony całunu. On był podszyty tkaniną dla ochrony. Ale naukowcy zajrzeli i tam. A są rewelacyjne odkrycia. Przede wszystkim nikt nie spodziewał się, że na odwrotnej stronie całunu jest drugie odbicie twarzy Chrystusa. Skąd one się wzięło? To właśnie teraz jest badane. Ale szok polega na tym, że jest to drugie odbicie, inne niż te po wewnętrznej stronie całunu.

Sprawa druga jest równie ciekawa. Otóż na ałunie znaleziono szczątki, czy też pyłki trawertynu. To minerał, rodzaj wapienia, który występuje w okolicach Rzymu. Jest używany w budownictwie i występuje w Palestynie. Badano ten trawertyn bardziej szczegółowo, Pobrano próbki z grobu Chrystusa, gdzie również występował trawertyn. Próbki w pełni się zgadzają. Są potwierdzeniem, że płótno, całun leżał w miejscu, które uważamy za grób Chrystusa. Jest to ciekawe potwierdzenie. 

Zawsze się zastanawiałem, jakie jest źródło przekazu o trzech upadkach Chrystusa. Mamy trzy stacje Męki Pańskiej w Drodze Krzyżowej. Ale ani słowa w Ewangeliach. Nie jestem pewien, ale trzy upadki biorą się z tradycji. I rzecz ciekawa, pyłki trawertynu znaleziono na stopie i na czole. Czyli był upadek. Chrystus dotknął ziemi podczas upadku. Jest to bardzo ciekawe potwierdzenie znalezione na całunie w postaci minimalnych pyłków trawertynu w miejscu, gdzie było czoło i stopa. Są jeszcze inne ślady, w postaci kwiatów.

Inną relikwią związaną ze Zmartwychwstaniem jest chusta. Jak się okazuje, wiadomo w którym wieku była przywieziona w skrzyni z Jerozolimy. To chusta, która była na głowie Chrystusa. Jak czytamy opis ewangeliczny, tam jest powiedziane, że była chusta, zwinięta na osobnym miejscu. Otóż badacze obyczajowości starożytnych Żydów twierdzą, że oni uważali, jeżeli ktoś umiera nagłą śmiercią, to wszystko należy zebrać i pochować z nim. Wynika z tego, że głowę Chrystusa owinięto w chustę przed zdjęciem z krzyża. Na tej chuście są ślady krwi. Są też ślady kolców. Chusta była prawdopodobnie było na głowie Chrystusa, w momencie ostatecznego pogrzebu była spięta, potem została złożona obok. Badania, które przeprowadzono dowodzą, że plamy krwi zgadzają się ściśle z rozmieszczeniem plam krwi na całunie. Grupa krwi jest dokładnie ta sama na wszystkich trzech relikwiach.

Okazuje się, że jest jeszcze tunika i chusta św. Weroniki. Niemiecki dziennikarz, badacz i znawca Watykanu Paul Badde, bliski przyjaciel papieża Benedykta XVI, autor książki o chuście twierdzi, że znalezisko w Manoppello w Abruzji jest odbiciem twarzy Chrystusa i niemożliwe, ażeby to było otarcie człowieka męczonego. Zwrócił uwagę na otwarte oczy. Jego zdaniem chusta powstała dokładnie w taki sposób, jak głosi legenda. Mianowicie jest to dokładne odbicie twarzy Chrystusa.

W Watykanie była przechowywana inna chusta. To vera ikon, przez wiele wieków przechowywana w Watykanie. Była wystawiana jeszcze przed przebudową bazyliki. Gdy budowano nową bazylikę, potężne cztery filary, które trzymają bazylikę, były przeznaczone na skarbce dla czterech najważniejszych relikwii. 

Natomiast znalezisko z Manopello jest malowane na nietypowej tkanie zwanej bisiorem. Nazwa jest używana zarówno dla substancji jak i dla tkaniny. Bisior jest przezroczysty, nie przyjmuje żadnej farby, nie można jej namalować, a więc to, co widzimy, to nie jest obraz. Po drugie, nie jest to obraz malowany, jeszcze jeden nie uczyniony ręką ludzką. Po trzecie, uderza zgodność wizerunku z całunem. Wrażenie ogromne, jakby widziało się oblicze samego Boga. Obraz jest przezroczysty, do oglądania z każdej strony. Siostra z Manopello, która opisała relikwię, zainteresowała różnych badaczy do poszukiwań. Wynika z tego, że badania dopiero się rozpoczynają. Fakty są takie, że obraz znalazł się wówczas, kiedy zaginął obraz prawdziwy, jest odtworzony nie ręką ludzką. Pytanie istotne, kto mógł to mieć. Przede wszystkim cena tkanina wskazuje na Marię Magdalenę. Tylko ona była bogata i ona mogła mieć taką tkaninę.

Czy on był w grobie. On sugeruje tym tytułem, że tak. Al. Nie ma żadnych dowodów. Obraz powstał nie uczyniony ręką ludzką. Ni wiadomo jeszcze kiedy. Tak jak niektórzy uważają, że całun jest świadectwem śmierci i zmartwychwstania, to to jest odbiciem Zmartwychwstałego. Nie ma tu śladów straszliwej męki, ale nie wiemy, jak powstało. Ale jedno jest pewne, że jest to bardzo ciekawa relikwia, nie uczyniona ręką ludzką.

Podsumowanie będzie następujące: nie ma nigdzie niezgodności między relikwiami i badaniami. Co ważne, nie ma dowodów na „nie”. Co ciekawego, Kościół nigdy nie wypowiedział się jednoznacznie, uznając, że to całun jest odbiciem ciała Chrystusa. Mało tego, kiedy wybuchła awantura z C-14, arcybiskup ….. powiedział, że nie na tym opiera się nasza wiara. Opiera się na świadectwie ewangelii, przekazie, na tradycji. Czyli jest to potwierdzeniem tezy, że całun jest relikwią prawdziwą, skoro tak mocno jest zwalczany.

Profesor Jacek Ryszard Przygodzki, Kult Najświętszej Maryi Panny w Warszawie

Jacek Ryszard Przygodzki

Wicesenior Archikonfraterni Literackiej

Sodalis Marianus



Galeria



KULT NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY W WARSZAWIE



Temat kultu NMP jest tak obszerny że nie jest możliwe przedstawienie go inaczej jak w książce i to kilkutomowej. Skoro jednak mam pokrótce omówić ten temat na tle kultu NMP na świecie i w Polsce, muszę ograniczyć się do nielicznych przykładów pomijając wiele wątków i wiele ciekawych informacji. Zachęcam wszystkich by sięgnęli do źródeł obszerniejszych i zapewniam że nie będą tego żałować. Przygotowując ten referat odkryłem jak wielu rzeczy nie wiem i jestem przekonany że są to informacje mogące wzbogacić życie duchowe każdego z nas. 

Sobory i Papieże

Obraz kultu NMP w Warszawie byłby niepełny gdyby nie przedstawić go na tle kultu w całym naszym Kościele. Należy więc zacząć od nauczania Papieży i Soborów.

Sobór efeski w V wieku ogłosił dogmat o boskim macierzyństwie Maryi. Sobór Konstantynopolski określił rolę NMP w Credo które powtarzamy do dziś. Szczególne znaczenie miało ogłaszanie dogmatów o NMP [1].

Sobór Watykański II przyjął w roku 1964 Konstytucję Dogmatyczną o Kościele zawierającą rozdział VIII „O Najświętszej Maryi Pannie Matce Bożej w tajemnicy Chrystusa i Kościoła”. Papież Paweł VI nazwał ten rozdział wspaniałym hymnem ku chwale Bogurodzicy Dziewicy.

Z pośród papieży którzy żyli w czasach nam bliższych należy wymienić Leona XIII, Św. Piusa X, Benedykta XV i Piusa XI. Pius XII był Papieżem maryjnym w szczególnym stopniu. Papież Jan Paweł II, Sodalis Marianus, przyjął jako dewizę swego herbu papieskiego „Totus Tuus” i umieścił literę M jako dowód całkowitego zawierzenia Maryi. Poświęcił Jej encyklikę Redemptoris Mater i ustanowił rok 1987 rokiem maryjnym.

Warto przypomnieć, że Benedykt XVI jest także członkiem Sodalicji Mariańskiej.

Kult na całej kuli ziemskiej

Wiele jest na świecie kościołów i sanktuariów[1] maryjnych. Z pośród nich najbardziej znane w Polsce jest sanktuarium w Guadelupe, ale warto wiedzieć że sanktuaria są nawet w Indiach i Chinach. 

Do upowszechniania i pogłębiania kultu NMP przyczyniają się działające w wielu krajach Towarzystwa Mariologiczne oraz kongresy maryjne światowe i krajowe. Są wydawane czasopisma mariologiczne o zasięgu światowym. Mariologia stała się odrębną dziedziną nauki. Pierwsza katedra powstała przy Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Waszyngtonie w roku 1918.



Kult w Europie

Do najbardziej znanych sanktuariów które powstały w miejscach objawień uznanych przez Kościół należą La Salette i Lourdes. Podobnie jak w Polsce istnieje w Europie wiele innych sanktuariów. Najmłodszym chyba jest sanktuarium w Miedjugorie. Tamtejsze objawienia nie zostały oficjalnie uznane przez Kościół i są nadal przedmiotem badań. Nie jest jednak kwestionowany fakt że liczne pielgrzymki z różnych krajów do tego sanktuarium przynoszą owoce duchowe.

Protestantyzm przyniósł usunięcie NMP z należnego Jej miejsca w Kościele. Miało to wpływ także pewien wpływ na kościoły katolickie w dobie rozszerzania się protestantyzmu, a echa tego można dostrzec także teraz. Po Soborze Watykańskim II zaczęto usuwać obrazy NMP z kościołów (z wyjątkiem sanktuariów maryjnych), odrodziły się wpływy obrazoburstwa chociaż nie w takiej ostrej postaci jak w pierwszych wiekach. Jest to zupełnie niezrozumiałe w świetle VIII rozdziału Konstytucji Dogmatycznej. Na szczęście w Polsce gdzie postanowienia Soboru wcielał w życie sługa boży Stefan kard. Wyszyński nie odczuliśmy tych wpływów.

Wśród organizacji kościelnych wyróżnia się Sodalicja Mariańska założona w XVI wieku przez Jezuitów. Działa ona w wielu krajach a jej hierarchiczna struktura ma swą najwyższa władzę w Rzymie.



Kult w Polsce

Najstarsza świątynia polska w Gnieźnie ufundowana przez Mieszka I miała tytuł Wniebowzięcia NMP [1]. Od początku Państwa Polskiego nadawano kościołom i kaplicom różne tytuły maryjne. W swej książce poświęconej obrazom NMP ks. A. Fridrich [2] wymienił ponad 200 obrazów a wśród nich 32 ozdobione watykańskimi koronami.

Na 36 zgromadzeń zakonnych które powstały w Polsce było 19 z tytułem maryjnym, a w tym 9 pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia (z czego 4 przed ogłoszeniem dogmatu). Zarówno w dawnych wiekach jak i obecnie działają bractwa kościelne, z których wiele ma za patronkę NMP.

Mało jest znany fakt że Władysław IV chciał ustanowić order Niepokalanego Poczęcia z dewizą „Zwyciężyłaś - zwyciężysz”. Niestety sejm uznała to za naruszenie równości szlacheckiej i order nie został ustanowiony.

Kult Niepokalanego Poczęcia NMP w Polsce miał niemałe znaczenie dla podtrzymania i dojrzewania przekonania które narastało w całym Kościele doprowadziło do ogłoszenia dogmatu w XIX wieku.

W Polsce działała też bardzo prężnie Sodalicja Mariańska. Jej oficjalna działalność nie została przerwana przez wojnę, dopiero w roku 1949 nastąpiła wymuszona przerwa w działalności. Obecnie istnieje Federacja Sodalicji Mariańskich w Polsce, która prowadzi szkoły katolickie.

Wielki rozwój różnych form modlitw i nabożeństw maryjnych nastąpił w wieku XV, od tego czasu jest odmawiany różaniec i Anioł Pański. Przeniesione do Polski Godzinki są śpiewane od XVII w. W roku 1979 konferencja Episkopatu Polski dodała do nich nową modlitwę o NMP Matce Kościoła. 

Badacze starych pism stwierdzają że o NMP pisało już w średniowieczu 11 mariologów. W XVI wieku bronili oni Kościoła katolickiego przed myślą protestancką. Liczba mariologów rosła a wśród nich w pierwszej połowie XX wieku zasłynęli św. Pelczar i św. Maksymilian Kolbe. 

Niemałą rolę odgrywały przestawienia NMP które najpierw docierały do Polski przez naczynia liturgiczne i importowane księgi. Były to sakramentarze, ewangeliarze i psałterze. Pierwsze rzeźby pojawiły się na portalach romańskich kościołów. Przypuszcza się że miało to być odczytywane jako hasło „per Mariam ad Christum”. Pod wpływem przekazów apokryficznych pojawiały się sceny z życia Maryi przedstawiające Zaśnięcie, Wniebowzięcie, Wywyższenie w niebie, ale także sceny z życia w Nazarecie jak np. obraz w Miedniewicach Klasztornych przedstawiający Świętą Rodzinę przy stole w trakcie posiłku. Osobną grupę stanowią obrazy przestawiające cierpienie NMP i współczucie dla Niej, niekiedy odbierane jako osobiste przeżycie artysty.

Gdy jest mowa o obrazach należy wspomnieć o uroczystych koronacjach jako dowodach szczególnego kultu. Pierwsze koronacje miały miejsce z końcem wieku XVI - początkiem XVII w Rzymie. W Polsce pierwsze koronacje odbyły 24 marca 1651 w Warszawie i się 8 grudnia 1717 na Jasnej Górze. W tym roku ukoronowano 7 obrazów NMP, w tym jeden w Warszawie.

Na wsiach, przy drogach i wśród domostw od bardzo dawnych czasów budowano wiele kapliczek zawierających rzeźby lub obrazy maryjne. Są one przystrajane w maju i przy nich odprawiane są nabożeństwa majowe organizowane spontanicznie przez miejscową ludność. 

Inne formy przestawień NNP to szkaplerze często noszone przez rycerstwo. Z noszenia szkaplerzy byli znani konfederaci barscy. Obraz NMP pojawiał się także na szablach szlacheckich. Bardzo popularne są małe formy - medaliki.

Oddzielnego omówienia wymaga nasza poezja religijna. Od początku wiele miejsca zajmuje w niej NMP jak świadczy najstarsza pieśń - Bogurodzica. Pieśni maryjne powstawały w różnych epokach i różny jest ich poziom artystyczny. Wiele sanktuariów ma swoje własne pieśni. W tak krótkim tekście nie sposób omówić ogromną różnorodność kierunków i form poetyckich. Na pewno można znaleźć w różnych epokach polskich poetów którzy wnieśli trwałe wartości, których poezja dowodzi świadomości teologicznej. Wśród poetów XX wieku są wymieniani, związani z Warszawą, Krzysztof Kamil Baczyński i ks. Jan Twardowski.

Od dawna do tradycji należą pielgrzymki do sanktuariów, przy czym najwięcej jest pielgrzymek do sanktuariów maryjnych. Uczestniczą w nich także obcokrajowcy. Na specjalną uwagę zasługują pielgrzymki akademickie i pielgrzymki maturzystów którzy jeżdżą do Częstochowy by polecić się jasnogórskiej Pani.

Popularna jest w Polsce modlitwa różańcowa, praktykowana szczególnie w październiku. Przy parafiach działają liczne kółka różańcowe. Inicjowane są nabożeństwa maryjne w maju, październiku i w pierwsze soboty miesiąca.

Wielka Nowenna Tysiąclecia zainicjowana przez Prymasa Tysiąclecia też miała maryjny charakter, zgodnie z polską tradycją religijną.

Kult na Mazowszu

Mazowsze, a zwłaszcza okolice w pobliżu Warszawy, są tak związane ze stolicą, że trudno je traktować oddzielnie. Przykładem jest sanktuarium w Loretto pod Wyszkowem i domek Loretański na Pradze. 

Do najważniejszych miejsc kultu na Mazowszu, najbliższych i najczęściej nawiedzanych przez mieszkańców Warszawy należy zaliczyć [4]:

· Loretto założone przez bł. ks. Kłopotowskiego,

· Niepokalanów założony przez św. Maksymiliana Kolbe

· Szymanów założony przez bł. Matkę Marcelinę Darowską gdzie znajduje się figura Matki Bożej Jazłowieckiej przywieziona z Jazłowca.

· Powsin - jeden z najstarszych kościołów archidiecezji z obrazem Matki Boskiej Tęskniącej

· Ursus - nowy kościół mający w głównym ołtarzu figurę Matki Boskiej Fatimskiej który powstał jako wotum dziękczynne za uratowanie życia Jana Pawła II w czasie zamachu

Siostra Klara Bielecka CSL [4] wymienia także 19 innych miejscowości Mazowsza znanych z kultu NMP. To bardzo ważne, że oprócz miejsc znanych od wieków znajdujemy w tym wykazie także nowe świątynie wznoszone już za naszej pamięci.



Kult w Warszawie

Wszystko co napisałem o formach kultu NMP w Polsce odnosi się również do Warszawy. Tu również kwitnie kult NMP i niewiele elementów można nazwać specyficznie warszawskimi. Możemy na przykład pochwalić się że Godzinki wprowadzono najpierw w kościele Św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu zanim rozpowszechniły się w całej Polsce, ale przecież są śpiewane we wszystkich diecezjach, nie tylko w warszawskiej. Nie znaczy to jednak że nie mamy własnych form kultu. 

Ojciec Jerzy Domański OFM Conv. napisał: Wielką popularnością cieszyło się Arcybractwo Literackie Niepokalanego Poczęcia. Informacja ta zawiera słowa uznania, dla ścisłości trzeba ją jednak uzupełnić. Archikonfraternia założona w roku 1507 jako Konfraternia Literacka przy kościele św. Jerzego (a więc na terenie tej parafii) zawsze była maryjna, ale dopiero w XVII wieku zmieniła nazwę na obecną.

Szczególne miejsce zajmuje w tradycji Warszawy Domek Loretański przy parafii Matki Bożej Loretańskiej [4]. Kościół i klasztor powstał w XVII dzięki wsparciu królów Zygmunta III i Władysława IV, który sprowadził z Italii figurę Matki Boskiej Loretańskiej. Przez dwieście lat był to główne sanktuarium maryjne dla Warszawy i okolic. Gdy Praga otrzymała prawa miejskie, w jej herbie znalazł się wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem nad kaplicą loretańską, podtrzymywaną przez Anioły.

Historyk Warszawy F. M. Sobieszczański napisał: Tutaj co sobota w czasie adwentu zbierali się tłumami z okolic i ze stolicy ludzie i na kolanach odbywali podróż po korytarzach. W każdą inną sobotę odbywali po południu do Loretu praskiego podobne pielgrzymki studenci z Warszawy ze szkół pijarskich i jezuickich pod przewodnictwem właściwych prefektów i nauczycieli. W porze zimowej, kiedy Wisła stanęła odbywał się uroczysty pochód przez rzekę, z muzyką, chorągwiami i ze światłem. (….) W takim poszanowaniu i nabożeństwie słynęło to miejsce aż do ostatnich czasów Rzeczpospolitej. 

Dużą liczbą kapliczek można było znaleźć na podwórkach warszawskich domów. Większość z nich ma figurę lub oraz NMP. Wiele kapliczek powstało w czasie oblężenia Warszawy w roku 1939 i w czasie okupacji i chyba nie mają odpowiednika w innych miastach Polski. Powstały one dlatego że ludzie zbierali się po godzinie policyjnej dla wspólnej modlitwy. Potrzeba modlitwy była wtedy powszechna. Wiele domów, zwłaszcza starych miało wewnętrzne podwórka odcięte od ulicy po zamknięciu bramy, na których można było swobodnie gromadzić się bez względu na godzinę policyjną. Większość z tych kapliczek została po wojnie odrestaurowana i istnieje do dziś.

Mało kto wie że często śpiewana w kościołach całej Polski pieśń Pod Twą obronę Ojcze na niebie… ma warszawskie pochodzenie. Została napisana dla najstarszego klubu sportowego w Polsce - Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego. W pierwotnej wersji śpiewano „…grono wioślarzy swój powierza los…”. To dlatego w drugiej zwrocie pojawiają się huczące fale. Pieśń została umieszczona w popularnym śpiewniku kościelnym ze zmianą na „… grono Twych dzieci swój powierza los….” i w tej wersji jest znana powszechnie. W wersji oryginalnej jest śpiewana dwa razy do roku gdy WTW przychodzi na Mszę Świętą do Kościoła Św. Trójcy na Solcu w dniach otwarcia i zamknięcia sezonu sportowego. Nie pojawia się w tej pieśni co prawda imię Maryi ale powstanie jej jest tak bardzo związane z Warszawą że wymieniłem ją jako dowód na to że pobożność warszawiaków ma także swoje własne formy. 

Jednym z symboli Warszawy jest figura MB Passawskiej na Krakowskim Przedmieściu - ufundowana jako wotum dziękczynne za zwycięstwo Jana III pod Wiedniem i uratowanie od epidemii.

Wiele pielgrzymek wychodzi z Warszawy. Typowo warszawska jest piesza pielgrzymka na Jasną Górę która w tym roku miała swój jubileusz 300 - lecia. Zachowano ciągłość tej pielgrzymki mimo wojen i prześladowań, nawet krwawych.

Niesposób policzyć ile jest akcji i uroczystości organizowanych sporadycznie. Niedawno w parafii Ofiarowania Pańskiego na Wyżynach (Kabaty) zainaugurowano oświetlenie kościoła i kaplic Maryje Świata z udziałem kard. Kazimierza Nycza oraz biskupa Oscara Scarlinga z Argentyny.

Pozostaje zatem wymienienie kościołów, sanktuariów, obrazów koronowanych i kaplic warszawskich. Jest ich tyle że nie sposób znać wszystkie i wszystkie odwiedzać, ale warto wiedzieć że niekiedy niedaleko od nas znajdują się nieznane nam sanktuaria. Można i warto zorganizować do takiego miejsca własną małą pielgrzymkę, najlepiej całą rodziną. Na pewno przyniesie ona owoce duchowe. Dla ułatwienia wyboru zamieszczam pełny spis [5].

Kościoły

Archikatedra Warszawska - bazylika mniejsza - co prawda jest pod wezwaniem 

Męczeństwa św. Jana Chrzciciela, ale jedna z jej głównych kaplic od XVII w. ma za

patronkę NMP Niepokalanie Poczętą.

Katedra Polowa Wojska Polskiego pw. NMP Królowej Polski

Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny na Nowym Mieście.

Kościół OO. Jezuitów pod wezwaniem Matki Bożej Łaskawej przy ul. Świętojańskiej

Kościół rektorski w „Res Sacra Miser” pw. Niepokalanego Poczęcia NMP

Kościół seminaryjny Wniebowzięcia NMP i św. Józefa Oblubieńca z obrazem Matki Bożej

Dobrej Śmierci

Kościół Matki Bożej Królowej Pokoju na Młocinach

Kościół Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych na Chomiczówce

Kościół Niepokalanego Poczęcia NMP na Wrzecionie

Kościół Bogurodzicy Maryi na Jelonkach Północnych Kościół Matki Bożej Królowej 

Aniołów na Bemowie

Kościół Matki Bożej Ostrobramskiej na Bernerowie

Kościół Matki Bożej Anielskiej na Bemowie

Kaplica MB Królowej Misji (na Mokotowie)

Kościół NMP Matki Kościoła na Ksawerowie

Kościół NMP Matki Zbawiciela na Wyględowie

Kościół Narodzenia NMP na Lesznie

Kościół NMP Królowej Świata na Ochocie 

Kościół NMP Matki Miłosierdzia na Stegnach

Kościół Matki Bożej Częstochowskiej na Powiślu

Kościół Matki Bożej Fatimskiej w Ursusie na Niedźwiadku

Kościół Matki Bożej Saletyńskiej w Starych Włochach

Kościół NMP Królowej Wyznawców na Siekierkach - sanktuarium diecezjalne Matki

Bożej Nauczycielki Młodzieży.

Kościół Matki Bożej Królowej Polski na Marymoncie

Kościół Matki Bożej Loretańskiej na Pradze

Kościół Matki Bożej z Lourdes na Pradze

Kościół konkatedralny p.w. Matki Bożej Zwycięskiej, sanktuarium Matki Bożej 

Zwycięskiej na Kamionku

Kościół Imienia NMP w Międzylesiu

Kościół Matki Bożej Anielskiej w Radości

Kościół Matki Bożej Dobrej Rady w Miedzeszynie

Kościół Matki Bożej Królowej Polski w Aninie

Kościół Wniebowzięcia NMP w Zerzniu

Kościół Matki Bożej Różańcowej na Bródnie

Kościół Matki Bożej Królowej Polskich Męczenników na Grochowie - sanktuarium

Kościół Matki Bożej Nieustającej Pomocy na Saskiej Kępie

Kościół Najczystszego Serca Maryi na Grochowie

Kościół Narodzenia Pańskiego na Witolinie -sanktuarium MB Ostrobramskiej

Kościół Narodzenia NMP w Płudach

Kościół NMP Pięknej Miłości na Tarchominie



Kaplice

Kaplica Bogurodzicy Maryi Matki Kościoła - sejmowa

Kaplica Matki Bożej Królowej Polski w Belwederze

Kaplica Niepokalanego Poczęcia NMP w Królikarni

Kaplica Matki Bożej Częstochowskiej na Bielanach - w Szpitalu Bielańskim

Kaplica Matki Bożej Częstochowskiej na Ochocie - w Domu Pomocy Społecznej

„Kombatant” 

Kaplica Matki Bożej Częstochowskiej na Woli - w Instytucie Gruźlicy i Choroby Płuc

Kaplica Matki Bożej Dobrej Rady uSJK

Kaplica Matki Bożej Królowej Polski na Woli w SPSK

Kaplica Matki Bożej Niepokalanie Poczętej sióstr Rodziny Maryi

Kaplica Matki Bożej z Lourdes na Woli - w Państwowym Domu opieki Społecznej „Złota

Jesień”

Oprócz tu wymienionych istnieje wiele obrazów NMP w kościołach, a wiele z tych obrazów ma własne kaplice.

Najbardziej znane obrazy koronowane wymieniam w kolejności chronologicznej [3]. Cztery obrazy zostały przeniesione do Warszawy celem uratowania przed profanacją i zniszczeniem gdy Polska traciła ziemie wschodnie. Mają one zaznaczoną podwójna lokalizację - obecną i pierwotną

1) Warszawa (Berdyczów), rok 1756, w bocznej kaplicy kościoła Matki Boskiej Zwycięskiej na Kamionku. Jest to kopia obrazu Matki Boskiej Berdyczowskiej, obraz polowy konfederatów barskich

2) Warszawa (Białynicze), rok 1761, w kościele Narodzenia NMP w Warszawie na Lesznie. Jest to kopia oryginału zwanego „Panią na Lesznie” który w 1944 r uległ zniszczeniu. 

3) Warszawa ( Poczajów), rok 1773, w Metropolitalnej Cerkwi św. Marii Magdaleny i Kośceleł OO. Bazylianów przy ul. Miodowej. W roku 1981 Bazylianie wywieźli i ukryli cudowną ikonę Matki Bożej Poczajowskiej pozostawiając na miejscu kopię. Oryginał jest teraz w ich kościele. Większą czcią cieszy się jednak kopia w metropolitalnej cerkwi ma Pradze do której pielgrzymują także katolicy. 

4) Warszawa (Żółkiew), rok 1929, wizerunek Niepokalanej Dziewicy Różańcowej. Po wojnie w Warszawie umieszczony w kościele Dominikanów na Służewcu. Powtórnie koronowany.

Następne obrazy były od początku w Warszawie i tu były koronowane.

5) Matka Boska Łaskawa - Patronka Stolicy, koronowana dwukrotnie w latach 1651 i 1973, W kościele OO. Jezuitów pw. Niepokalanego Poczęcia NMP i św. Ignacego Męczennika przy ul. Świętojańskiej. Jest to kopia wizerunku Matki Bożej Łaskawej z Faezy z XVII w. Przywieziony z Rzymu przez nuncjusza papieskiego jako znak błogosławieństwa papieża Innocentego X dla króla Jana Kazimierza. Instalacja obrazu w kościele przy ul. Długiej była połączona z koronacją 24 marca 1651. Od 1866 znajduje się na Świętojańskiej. W roku 1970 Stolica Apostolska zatwierdziła tytuł Matki Boskiej Łaskawej - Patronki Warszawy. Ponowiono akt koronacji w roku 1973.

6) Replika obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w kościele Najświętszego Zbawiciela w Śródmieściu, przed która modlił się gen. Józef Haller ze swymi żołnierzami przed bitwą warszawską. Ukoronowany papieskimi koronami w 1999 r.

Kult w parafii na Nowym Mieście

Na zakończenie trzeba powiedzieć o miejscu w którym znajdujemy się, o kościele Zwiastowania NMP na Nowym Mieście. Był to najstarszy kościół dawnej Warszawy. Chociaż utracił ten tytuł po przyłączeniu do Warszawy Służewca wraz z kościołem św. Katarzyny, ale nadal pozostaje najstarszym kościołem maryjnym w Warszawie.

Budowę tego kościoła zawdzięczamy księżnej Annie, żonie księcia Janusza Mazowieckiego Starszego [6]. W roku 1411 biskup poznański erygował parafię pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Był to tytuł ówcześnie rzadko używany. Wybranie takiego właśnie tytułu można tłumaczyć tym, że księżna Anna była pod wielkim wpływem świętobliwej królowej Jadwigi. Ta nasza królowa - obecnie święta - miała specjalne nabożeństwo do tajemnicy Nawiedzenia i pod tym wezwaniem budowała kościoły i fundowała ołtarze.

Związek fundatorów z Jadwigą i Jagiełłą podkreślały figury tej pary królewskiej, oraz pary książęcej Anny i Janusza które zostały zniszczone dopiero w czasie Powstania Warszawskiego. 

Grupy kamienne w prezbiterium przedstawiające Nawiedzenie oraz św. Annę z Dziewicą Maryją zostały ustawione na początki XX wieku. Można w tym widzieć wpływ myśli królowej.

Jak przystało na kościół maryjny ma on wiele wizerunków NMP. Przed kościołem znajduje się figura Matki Boskiej Pięknej Miłości. We wnętrzu, na belce łuku tęczowego w prezbiterium jest przedstawiony Krzyż a obok niego postacie NMP i św. Jana. Po Powstaniu został tu przeniesiony ołtarzyk Matki Boskiej Ostrobramskiej, który ocalał w ruinach domu przy ul. Marszałkowskiej. Po wojnie kościół otrzymał dwa obrazy od Prymasa Tysiąclecia przedstawiające Nawiedzenie oraz Zaślubiny NMP. Zabytkowy obraz Wilmana został umieszczony w prezbiterium. W osobnej kaplicy znajduje się obraz Matki Boskiej Szkaplerznej.

Kult związany z tym obrazem podtrzymuje Bractwo Szkaplerzne. Rok 1628 jako datę założenia tego bractwa podaje A. Kimontt. Nie można ustalić innych danych dotyczących np. ciągłości działania z powodu zniszczenia wszystkich akt w czasie Powstania Warszawskiego, ale największe znaczenie ma fakt że bractwo nadal działa.

Bractw szkaplerznych było kiedyś wiele. Teraz gdy Bractwo spotyka się w czasie dorocznej nowenny, która trwa od 7 do 15 lipca, przybywają także wierni z innych parafii Warszawy a także z jej okolic. Poza modlitwą i nabożeństwem odprawiana jest Msza Święta z nauką rekolekcyjną. W dniu 16 lipca, w święto Matki Boskiej Szkaplerznej, jest odprawiana uroczysta Msza Św. z procesją wokół kościoła.

W dawnych wiekach był praktykowany zwyczaj procesji od Katedry św. Jana na Nowe Miasto w których uczestniczyli także król i możnowładztwo. Zwyczaj ten ulegał zmianom, ale takie procesje odbywały się także jeszcze po ostatniej wojnie.

Podsumowanie

W Warszawie można obserwować wszystkie przejawy kultu NMP. Mamy więcej kościołów i sanktuariów maryjnych niż inne miasta Polski, ale to jest oczywiste ze względu na rozmiary stolicy. Biorąc to pod uwagę nie można czynić porównań ilościowych - pozostaje natomiast pytanie o jakość naszego zaangażowania.

Miarą tego zaangażowania są pełne kościoły, budowa nowych kościołów we wszystkich nowopowstających dzielnicach oraz liczny udział warszawiaków w pielgrzymkach i w różnych zrzeszeniach, czyli to wszystko co przekracza obowiązek cotygodniowego uczestnictwa w Mszy Świętej.

Trzeba wziąć pod uwagę że bardzo duży procent starszych ludzi z pośród ludności Warszawy stanowi pierwsze pokolenie, wyrwane z otoczenia o tradycji religijnej. Z tym wiązała się pokusa odejścia od praktyk religijnych przyswojonych przez przodków. Jeżeli jednak w kościołach widzimy wielu młodych ludzi, to znaczy że ich rodzice przekazali swym dzieciom (które już wyrosły w Warszawie) tradycję uczestnictwa w życiu Kościoła - a oni przekazują to z kolei swoim dzieciom. Wystarczy popatrzeć w styczniu na pochód Trzech Króli organizowany przez młodzież szkolną na cześć Narodzenia Pana z Maryi Panny. Pochód idzie z Placu Zamkowego, obok Katedry, na Rynek Nowego Miasta i z każdym rokiem ma więcej uczestników. Tak powstała nowa tradycja warszawska, związana zarówno ze Starym, jak i Nowym Miastem.





Literatura

[1] Praca zbiorowa, Gratia plena. Studia teologiczne o Bogurodzicy. Księgarnia św. 

Wojciecha 1965, str. 211.

[2] Ks. Alojzy Fridrich T.J., Historyje cudownych obrazów NMP w Polsce. Rok 1904.

[3] Siostry Niepokalanki, Z dawna Polski Tyś Królową. Przewodnik po sanktuariach 

maryjnych. Koronowane wizerunki 1717 - 1983. Szymanów 1983. 

[4] S. Klara Teresa Bielecka CSL. Kult NMP w Warszawie i na Mazowszu. Referat 

wygłoszony na sesji jubileuszowej, opublikowany w : Archikonfraternia Literacka w 

pięćsetletnią rocznice istnienia. Wydawnictwo Archikonfraterni Literackiej, 

Warszawa 2009. 

[5] Informator 2008, Msze święte w diecezjach warszawskich Wydawnictwo Archidiecezji 

Warszawskiej. Warszawa 2008.

[6] Aldona Kimontt: Kościół Nawiedzenia NMP na Nowym Mieście, w Warszawie 1411 - 1971, 

Warszawa 1971


[1] Sanktuarium to miejsce nadzwyczajnego kultu związanego z faktem nadprzyrodzonym, relikwiami lub cudownym obrazem. Typowym elementem ściśle związanym z sanktuarium jest pielgrzymka.

Wykłady i odczyty

Dr Jarosław Klejnocki, Zasoby Muzeum Literatury, 2 IX 2012 
Prof. Janusz Odrowąż-Pieniążek, wykład o literaturze, 5 II 2012 
Wykład prof. Mariana Marka Drozdowskiego o Eugeniuszu Kwiatkowskim, 19 II 2012 
O. dr Gabriel Bartoszewski OFMCap, Proces beatyfikacyjny sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego, 6 XI 2011 
Świadectwo Mariusza Talarka, 16 IX 2011 
Doc. dr Witold Mirski, Pielgrzymka szlakiem św. Jakuba 16 X 2011 
Profesor Jacek Ryszard Przygodzki, Kult Najświętszej Maryi Panny w Warszawie
Profesor Andrzej Rzepliński, Prezes Trybunału Konstytucyjnego, członek AKL 16 I 2011 
Profesor Andrzej Schinzel Objawienia Maryjne 2 V 2010 
Profesor Józef Szaniawski Pierwsze refleksje po katastrofie samolotu TU-154 pod Smoleńskiem (na życzenie Profesora brak zapisu fonicznego) 11 IV 2010 
Profesor KUL Romuald Szeremietiew 7 III 2010 
Marszałek Sejmu RP Marek Jurek 21 II 2010 
Profesor Jacek Ryszard Przygodzki Całun Turyński jako świadectwo Zmartwychwstania 17 V 2009
Profesor Wiesław Chrzanowski Mój udział w spotkaniach zespołu informacyjnego 5 VII 2009 
Profesor Jacek Ryszard Przygodzki Historia AKL 20 IX 2009 
Siostra Jadwiga z Ostrówka Nasz święty założyciel 8 XII 2009 
Stefan Kaczyński Powstanie Warszawskie w relacji generała Tadeusza Bora-Komorowskiego 7 IX 2008 
Magdalena Jechanowska Ojciec Pio przez pryzmat doświadczeń mojej rodziny 21 IX 2008 
Ksiądz Prałat Józef Maj Relacja z podróży duszpasterskiej do Kazachstanu 5 X 2008 
Ksidz Bogusław Jankowski Liturgia w Kościele współczesnym 7 XII 2008 
Profesor Marek Sokołowski Jezuici i ich miejsce w Kośćiele 21 XII 2008